Odkąd na rynku pojawiły się piaskowe lakiery Golden Rose Holiday (czyli jakieś dwa tygodnie temu?) w blogosferze dosłownie zawrzało. Zobaczyłam kilka pierwszych "słoczy" i nie myśląc zbyt długo pognałam niczym Struś Pędziwiatr do osiedlowej drogerii w celu przygarnięcia kilku sztuk. Radość z zakupu była ogromna, ciekawe, nietuzinkowe kolory i cena - 13 zł! Przygarnęłam na początek dwie sztuki - nr 58 i 62, by za kilka dni przytulić jeszcze nr 55, a dzisiaj moja Mama przytachała do domu kolejną buteleczkę, opatrzoną numerem 59. Powiem Wam jedno, jeśli się jeszcze zastanawiacie nad kupnem piasków GR, to czym prędzej przestańcie i zaopatrzcie się w chociaż jeden egzemplarz, ponieważ lakiery są po prostu wyśmienite!
Buteleczka (kształtem przypominająca tą od lakierów Belle) mieści 11,3 ml lakieru, który na naszych paznokciach zamienia się w cukrową posypkę. Pędzelek jest średniej grubości, idealnie przycięty i elastyczny, bardzo dobrze operuje się nim po płytce paznokcia. Lakier ma dość rzadką konsystencję, jednak nie zalewa skórek, do krycia wystarczy już jedna warstwa, ja dla spotęgowania efektu nałożyłam dwie. Lakier wysycha szybko na piękny iskrzący mat :) Piaskowa struktura jest delikatna, dosyć gładka w dotyku, nie zaczepia o ubrania.
Najpierw pokażę Wam Golden Rose Holiday nr 62, który z miejsca stał się moim ulubionym i wiem, że często będzie gościł na moich paznokciach. To malinowy róż z mnóstwem fioletowych drobinek, który w buteleczce wyglądał ładnie, ale dopiero po nałożeniu go na paznokcie stała się magia. Fioletowe drobinki na paznokciu nie są tak widoczne jak w butelce, ale nadały malinowej bazie niesamowitej głębi, kolor jest wielowymiarowy, połyskuje taką lekką fioletową poświatą. Mówię Wam cud, miód, orzeszki, cały czas patrzę na swoje dłonie.
A teraz czas na prezentację koloru nr 55 i Gościa Bardzo Specjalnego.
Golden Rose Holiday nr 55 to mroźny błękit z mnóstwem srebrnego brokatu. Jest dużo bardziej roziskrzony niż jego malinowy brat, ale równie urokliwy. Bardzo podoba mi się ten odcień błękitu, chłodny, połyskujący i bardzo orzeźwiający :)
W tym tygodniu obchodzimy wyjątkowe święto - Dzień Mamy :) Uważam, że jest to jeden z najpiękniejszych dni w roku. Wiem, że nasze Mamy kochamy cały rok, ale cieszę się, że w kalendarzu jest dla nich specjalnie zarezerwowany dzień, dzień w którym możemy pokazać jak bardzo są dla nas wyjątkowe. To mamie zawdzięczam, że jestem tutaj z Wami, ona zaraziła mnie mani manią i przede wszystkim wspiera mnie w prowadzeniu bloga. Cieszy się kiedy niemalże z nabożną czcią wspominam jej o kolejnych obserwatorach, albo podsuwa nowości kosmetyczne i mówi z rozbrajającym uśmiechem: no przecież musisz coś pokazać na blogu :D Dlatego kiedy podetknęła mi dzisiaj pod nos swoje pięknie pomalowane pazurki i z nieśmiałością dziewicy orleańskiej spytała jak prezentowałyby się na blogu, nie zastanawiałam się długo i zrobiłam jej zdjęcia :D Chociaż tak mogę się jej odwdzięczyć za to, że wspiera mnie w mojej małej pasji :D
Przedstawiam Wam dzisiejszego Gościa Bardzo Specjalnego - Moją Kochaną Mamę (a raczej jej dłonie i piękne paznokcie) dumnie prezentującą kolor GR Holiday nr 55.
Ile ja bym dała, żeby mieć takie paznokcie!! Ale ze swoimi nauczyłam się żyć i nawet się lubimy ;P
I co wybieracie - gorącą malinę czy mroźny błękit?
Adaś wybrał dla mnie malinę! ;-) A ja się nie mogę zdecydować! ;-)
OdpowiedzUsuńJa się nie dziwię, że ni możesz, sama też mam dylemat, który bliższy memu sercu jest :) Dobre oko ma Twój Mały Mężczyzna:P
Usuńwow ten mroźny błękit bardzo mi się podoba ;) róż mniej;p
OdpowiedzUsuńMALINA! :D
OdpowiedzUsuńOjj jak dla mnie również malina! ;)
OdpowiedzUsuństawiam na błękit :)
OdpowiedzUsuńKompletnie zakochałam się wobydwu w obydwu! :D
OdpowiedzUsuńa ja jestem niezadowolona z jakości piasków GR - odprysk po niecałych 24 godzinach noszenia lakieru to absolutnie za szybko w przypadku piasku... :-/
OdpowiedzUsuńO! Ja i mama nosimy swoje już od niedzieli i jak na razie zero odprysków, paznokcie wyglądają nienagannie.
UsuńOne są obłędne! Muszę poszukać stoisk z GR :D.
OdpowiedzUsuńBardzo ładne są te piaski (szczególnie ten na paznokciach Twojej Mamy), ale mi się już powoli przejada to wykończenie ;)
OdpowiedzUsuńNa maminych paznokciach to i najbrzydszy lakier świata wyglądałby obłędnie :) W sumie też powoli zaczynam czuć się nasycona piaskowymi lakierami, ale wciąż są kuszące i wciąż szukam nowych odcieni :)
UsuńŚwietne te lakiery i kolory bardzo w moim guście :)
OdpowiedzUsuńKurcze, kurcze, kurcze... w zapasie mam chyba ze 20 lakierów, w tym część hubrydowych, ale weź nie kup tu czegoś nowego skoro na rynek wyskakują takie cuda :(. Kusisz, kusisz! Mi się bardzo spodobał ten róż, ale ponieważ mam podobny lakier, pewnie wybrałabym niebieski :D
OdpowiedzUsuńJa mam tak samo :) Co sobie obiecam, ze więcej lakierów nie kupię, pojawiają się takie cudeńka no i nie umiem się oprzeć, kupuję :D
UsuńBłękit bardziej do mnie przemawia ;-)
OdpowiedzUsuńO ja cie. Oba są przepiękne, ale chyba bardziej skłaniam się ku błękitowi. :)
OdpowiedzUsuńJak nie lubię piaskowców tak też różowy jest taki... uroczy:)
OdpowiedzUsuńPrawda, że cudny? Ja się w nim zakochałam :)
UsuńObydwie macie ładny kształt paznokci. No prawdą jest że lepiej wyglądają długie ale Twoje też są fajne :) obydwa kolory są cudowne! ♥
OdpowiedzUsuńBardzo ładne paznokcie ma Twoja Mama :) ja nie lubię tych piasków, ale z dwojga złego wybrałabym ten drugi kolor ;)
OdpowiedzUsuńobserwuję :)
ostatnio miałam nawet długie paznokcie, ale czułam się w nich tak dziwnie i wszystko mnie swędziało, że obcięłam XD Brak mi genu odpowiedzialnego za malowanie paznokci.
OdpowiedzUsuńJa swoje też noszę krótko, mam wrażenie, e długie wyglądają jak ... łopaty.
Usuńobydwa piękne <3
OdpowiedzUsuńOba kolory są świetne! Ależ Twoja mam ma pazurki... zazdrość mnie zjadła jak podziwiałam fotki :)
OdpowiedzUsuńŚwietne paznokcie!
OdpowiedzUsuńObserwuje i liczę na odwzajemnienie ;D
Zapraszam
http://domanemika.blogspot.com/