Hej!
Mimo, że jestem osobą dosyć impulsywną, działającą często pod wpływem emocji i mało odporną na wszechobecne pokusy, to czasami do pewnych kwestii muszę się przekonać, poczytać o nich, popróbować i przekonać się o ich dobroczynnych skutkach na własnej skórze (dosłownie i w przenośni). Nie inaczej było z podejściem do naturalnych kosmetyków, początkowo uznałam je za tymczasową modę i próbę wyciągnięcia kasy, bo w końcu naturalne specyfiki do najtańszych nie należą. Długo kręciłam nosem i z uporem godnym przysłowiowego osła omijałam drogeryjne półki uginające się pod butelkami i słoikami kryjącymi w sobie drogocenne specyfiki. Ale i ja się w końcu ugięłam, a zaczęło się jak zwykle niewinnie ;)
źródło
Niewiele ponad rok temu, przy okazji drobnych zakupów w Sephorze, dostałam próbki balsamów do rąk Pat&Rub. Nie szalałam specjalnie z radości, ponieważ za Panią K. ,firmującą markę swym nazwiskiem, mówiąc delikatnie nie przepadam, ale co tam, spróbowałam. Próbek starczyło na 4 użycia i okazały się one na tyle zachęcające, że nie zastanawiając się zbytnio nad tym co czynię zakupiłam pełnowymiarowe opakowanie balsamu rewitalizującego :) Zachwytom do tej pory nie ma końca i póki co jest to produkt, który na stałe wszedł do mojej pielęgnacji, próbuję różnych wariacji zapachowych, ale na razie króluje wersja otulająca :) A więc pierwszy plus dla kosmetyków naturalnych. ---> recenzja.
Później przyszedł czas na spotkanie z Biochemią Urody, a dokładnie z Pudrem Bambusowym, zwanym przeze mnie pieszczotliwie "bambuskiem". Ok, nie jest to produkt pielęgnacyjny, ale miał swój ogromny wkład w moje podejście do naturalnych specyfików. Wcześniej nie lubiłam się z pudrami, zapychały mnie i miałam wrażenie, że kiedy je nakładam wyglądam tak, jakbym na twarzy miała kilo zaprawy murarskiej. Niezaprzeczalnym plusem bambuska jest jego niekomedogenność, lekkość i bardzo naturalne wykończenie. Istny ideał, z którym nie rozstaję się po dziś dzień i biorąc po uwagę jego pojemność i wydajność, nie zużyję go do końca swojego życia :) Kolejny plus! ---> recenzja.
I w końcu przyszedł czas na kosmetyk, który zupełnie odmienił moje podejście do kosmetyków naturalnych - maseczka Catastrophe Cosmetic z Lush'a. Prawdziwe objawianie, które swoim działaniem wprawiło mnie w osłupienie. W tempie ekspresowym oczyściła moją twarz ze wszystkiego co tylko mogła, przywracając jej zdrowy koloryt, redukując błyszczenie do minimum. Do tej pory noszę po niej żałobę i jeśli uda mi się gdzieś za granicą dorwać salon Lush'a przywiozę cały zapas tej maseczki i ją zamrożę :) W końcu tytuł ulubieńca roku, do czegoś zobowiązuje. To nie był kolejny plus, to było sto plusów :D ---> recenzja.
Ostatecznie do zrewolucjonizowania mojej codziennej pielęgnacji przyczyniły się oleje: arganowy i kokosowy, które uratowały moje włosy, zniszczone przez źle nałożoną farbę (u fryzjera!), przywracając im blask, miękkość i sprężystość.
Więcej nie trzeba mnie było przekonywać. Postanowiłam dokonać małej rewolucji i stopniowo przeszłam na pielęgnację kosmetykami naturalnymi. Obecnie poza żelami pod prysznic, smarowidłami do ciała (jak mi wyrośnie rybia łuska, albo chitynowy pancerz to zakryję się ubraniem :P) i kolorówką, staram się używać naturalnych mazideł. I widzę znaczną poprawę kondycji mojej cery i skóry dłoni, które są bardziej odżywione, mniej skłonne do podrażnień i zaczerwienień, na twarzy bardzo rzadko pojawiają mi się przykre niespodzianki. O włosach nie wspomnę, w ciągu zaledwie dwóch miesięcy doprowadziłam je do stanu, w którym były przed feralnym farbowanie, co nie udało mi się przez pół roku używania drogeryjnych i aptecznych specyfików. Przekonałam się również, że tego typu kosmetyki wcale nie muszą rujnować portfela, wystarczy pogrzebać w internecie by znaleźć sklepy oferujące same dobroci z natury, za naprawdę przyzwoite pieniądze. Nie mam jednak obsesji, że wszystko, czego używam musi być w 100% naturalne, staram się zwracać szczególną uwagę na składy i wybierać te najbardziej wartościowe produkty :)
Teraz używam wymienionych poniżej kosmetyków:
Włosy:
- kosmetyczny olej arganowy z Pachnącej Krainy (klik),
- olej kokosowy z Pachnącej Krainy (niestety widzę, że nie jest już dostępny),
- szampon do włosów z olejem arganowym z Pachnącej Krainy (klik),
- szampon z olejem arganowym, wyciągiem z 12 ziół i keratyną Eco Receptura ze Starej Mydlarni (klik).
Twarz:
- lekki krem arganowy na dzień z Pachnącej Krainy (klik),
- krem na noc z olejem kokosowym, arganowym i migdałowym z Pachnącej Krainy (klik),
- kokosowe masełko do ust Organique Lip Balm (klik),
- puder bambusowy z Biochemii Urody (klik).
Dłonie:
- Otulający balsam do rąk od Pat&Rub (klik).
Notka powstała spontanicznie, a że jestem poza domem nie mogłam zrobić zdjęć produktów, dlatego Wam je podlinkowałam :)
A Wy jakie macie stosunek do naturalnej pielęgnacji? O którym z wymienionych produktów chciałybyście przeczytać? A może macie swoich naturalnych ulubieńców?
ja przekonałam się bardzo do olejowania, dużo mi pomogło, ostatnio też nakładam olejek arganowy na twarz - na noc i moja skóra jest w coraz lepszym stanie:)
OdpowiedzUsuńJa do olejowania podchodziłam bardzo sceptycznie do momentu kiedy dla moich włosów już nie było ratunki. Też czasami dodaję olej arganowy do kremu lub nakładam czysty olej na buzię i działa cuda z przesuszeniami :)
UsuńJa to tak jak mi zawieje :)) jak przeczytam o jakimś produkcie pochlebne opinie to spróbuję. Ale to czy kosmetyk jest naturalny czy nie, nie jest moim głównym kryterium wyboru. Ale ja to taki trochę ignorant jeśli chodzi o składy ;)
OdpowiedzUsuńJa się nie zapieram nogami i rękami, że wszystko musi być naturalne, nie potrafię sobie odmówić przyjemności miziania smarowidłami do ciała o apetycznych zapachach np. z Farmony :) Ja wciąż uczę się czytać składy :)
UsuńOleje są naprawdę rewelacyjne dla włosów! Sama się niedawno przekonałam :). Też staram się nie wybierać kosmetyki jak najbardziej naturalne i z jak najmniejszą ilością chemii i jak do tej pory takie podejście mi się baaardzo sprawdza :).
OdpowiedzUsuńOleje są świetne, niby niepozorne, a potrafią czynić cuda :) Właśnie to mnie przekonało do naturalnej pielęgnacji - efekty, naprawdę je widzę i są długofalowe, przy drogeryjnych produktach widziałam poprawę, ale tylko na chwilę.
UsuńJa jeszcze nie przekonałam się do olejowania...
OdpowiedzUsuńJa długo się wzbraniałam, ale naprawdę warto spróbować, gorąco polecam :)
UsuńJa tak jak Ty, nie mam jakoś specjalnie "parcia" na naturalne kosmetyki. Zdarzają się owszem, ale używam i chwalę sobie również te tradycyjne z chemią ;)
OdpowiedzUsuńJa doceniam naturalne kosmetyki na twarz :) A chemię lubię aplikować na resztę ciała :) Ja widzę np. masło czy balsam o smakowitym zapachu to biorę, nie patrzę na skład :)
Usuń