Hej!
I doczekaliśmy się pierwszego śniegu. Nie powiem żebym tęskniła, ubiegła zima dała mi się mocno we znaki i chciałabym, aby mroźna, aczkolwiek sucha zima, trwała jak najdłużej, ale nadszedł Ksawery i sypnął białym puchem i za oknem zrobiło się szaro, brudno i ponuro. W związku z tym postawiłam na jasne, klasyczne mani z odrobiną błyskotek.

Matowa kolekcja lakierów Barry M od razu wpadła mi w oko, na początku chciałam przygarnąć ją całą, ale stwierdziłam, że po pierwsze niedługo będę musiała wynająć mieszkanie na moją kolekcję lakierów, a po drugie mam matujący top Inglota i każdy lakier mogę zamienić w ten z matowym wykończeniem. Sięgnęłam zatem po ten kolor, który zachwycił mnie w pierwszej kolejności, czyli nr 4 o nazwie Vanilla. Vanilla to kolor, bliżej nieokreślony, to szarość z domieszką beżu i kroplą fioletu, chociaż np. u mojej Mamy ukazywał swoje różowe oblicze. Lakier nakłada się w zasadzie bezproblemowo, chociaż trzeba nakładać go szybko, ponieważ zasycha bardzo szybko i przez to podkreśla wszelkie nierówności nałożonej warstwy koloru. W zasadzie do pokrycia paznokcia jednolitym kolorem wystarczy jedna, średnia warstwa, ja dla lepszego efektu nałożyłam dwie. Jak już wspomniałam lakier wysycha szybko na taki satynowy mat, bardzo podoba mi się to wykończenie, efekt jest bardzo delikatny, miękki, subtelny. Z czasem mat "wyciera" się na połysk, ale niezbyt przesadny.

Dla urozmaicenia mani serdeczny palec ozdobiłam brokatami od Golden Rose z kolekcji Carnival. Ponieważ nie mogłam się zdecydować, który wybrać, użyłam oba odcienie jakie posiadam czyli nr 04 (róż) i nr 11 (fiolet). Oba wypełnione są mnóstwem matowych drobinek, które ładnie i równo rozprowadzają się po płytce, wysychają szybko na szklisty połysk.
Mat od Barry M zmywa się łatwo i szybko, niestety z brokatem trzeba się nieźle namęczyć, ale to akurat nie dziwi :) Co do trwałości, pod ostatnim postem, gdzie wspominałam o Diorze i jego średniej jakości, Margotka z bloga
Buduar Margotki (na którego serdecznie Was zapraszam) zasugerowała mi, że słaba trwałość lakierów może być spowodowana używaniem bazy NailTek Foundation II, kiedyś lakiery trzymały mi się około 5-6 dni, odkąd zaczęłam stosować NTF II ten czas skrócił się do 3-4 dni, w związku z czym z podkulonym ogonem wróciłam do używanej przeze mnie przez lata Bazy OPI Natural Base Coat. W tym mani użyłam jeszcze NTF II i lakier wytrzymał 3 dni :( Zobaczymy jak sprawa będzie wyglądała z OPI.
To czas na zdjęcia (w sztucznym świetle niestety), a na nich
1 warstwa NailTek Foundation II, 2 warstwy Barry M Matte Nail Paint MNP 4 Vanilla + po 1 warstwie Golden Rose Carnival nr 04 i nr 11 na palcu serdecznym:
Ciekawa jestem jak Wam się podoba?
A na przyszły tydzień mam dla Was coś kolorowego i migoczącego, tak na przekór pogodzie :) Zaciekawione? Jak myślicie co to będzie?