Witajcie Kochani!
Jestem ogromną miłośniczką wszelkich "jadalnych" zapachów kosmetyków, szczególnie zimą często sięgam po wszystko co ma w sobie wanilię, czekoladę, pierniczki, ciasteczka i ... mogłabym wymieniać tak jeszcze długo. W zeszłym roku, YR zaserwowało w swoich salonach, aż trzy apetyczne kompozycje zapachowe kosmetyków: do czekolady dodano pomarańczę, malinę i pistację. Brzmi smakowicie, prawda?
Kosmetyki YR nie są mi bliżej znane, jakoś nigdy nie ciągnęło mnie do, bądź co bądź, uroczych salonów marki i mimo wielu pochlebnych opinii, wciąż byłam odporna na kuszące stale i wciąż promocje, które YR organizuje dosłownie co chwilę. Ale jako prawdziwy łasuch nie mogłam przejść obojętnie obok kolekcji łączącej w sobie nuty czekolady i pistacji i tak na Gwiazdkę otrzymałam zestaw zawierający m.in. musujący żel pod prysznic i mydło do rąk, o których napiszę Wam dzisiaj kilka słów.
Niestety, jako Naczelna Gapa Blogosfery, nie cyknęłam fot dzisiejszym bohaterom, w związku z tym za oprawę graficzną musi dzisiaj posłużyć jedynie zdjęcia wykonane jeszcze w czasie świąt (normalnie wstyd mi za samą siebie).
Opakowania - wykonane z miękkiego plastiku, przezroczyste, praktyczne i wygodne, z przyciągającą wzrok nalepką utrzymaną w eleganckiej brązowo - złotej kolorystyce, ładnie prezentowały się w łazience. Ot i cała filozofia :)
Konsystencja i działanie - od początku zastanawiałam się, co producent miał na myśli, nazywając te kosmetyki musującymi? Ostatecznie nie rozwiązałam tej zagadki, ale zarówno żel pod prysznic jak i mydło do rąk miało dosyć gęstą, żelową konsystencję, która w kontakcie z wodą zamieniała się w cudownie delikatną, kremową piankę, która przywodziła na myśl lekki mus. No coś wspaniałego. Mimo swojej delikatności oba kosmetyki ładnie oczyszczały skórę, nie wysuszyły jej ani nie podrażniły. Mam wrażenie, że żel pod prysznic nawet delikatnie nawilżał.
Zapach - cóż, odbiór zapachów to kwestia bardzo indywidualna, ale jeśli chodzi o te dwa gagatki to doznałam okrutnego rozczarowania :( Po otwarciu butelek i wylaniu kosmetyków na gąbkę/rękę do mojego nosa docierał ciepły i słodki aromat pistacji połączonej z czekoladą, który niestety po dodaniu wody zamieniał się w niewyobrażalny smród. Co ciekawe, słodka pistacja w zasadzie się nie zmieniała, podczas gdy aromatyczna czekolada zamieniała się w duszący odór chloru :( Nie umiem tego wyjaśnić i nawet chyba nie będę próbować, ale częściowo obarczam winą za taki stan rzeczy samą wodę. Jak wiadomo woda w naszych kranach jest fatalna i podejrzewam, że to właśnie ona sprawiła mi takiego psikusa i przez to używanie żelu i mydła okazało się dla mnie prawdziwą męczarnią.
Oba kosmetyki pod względem pielęgnacyjnym spełniały swoją rolę doskonale, jednak fakt, że piękny zapach zamieniał się w niezły smrodek, nie pozwala mi do końca zachwycić się "aromatyczną" propozycją YR. Jestem rozdarta, ponieważ ciężko skreślać naprawdę fajne kosmetyki tylko dlatego, że idealnie brzmiące połączenie czekolady i pistacji, nie do końca okazało się takie idealne.
Do wypróbowania pozostało mi jeszcze mleczko do ciała, oraz pomadka ochronna, którą już od jakiegoś czasu używam. Czas pokaże, czy przypadną mi do gustu, czy również rozczarują. Aha! I muszę pamiętać by uwiecznić je na zdjęciach :)
A jak Wam przypadły do gusty świąteczne propozycje od YR?
na te zapachy miałam ochotę już jakiś czas temu ale ogółem to nie miałam jeszcze w ogóle przyjemności używac kosmetyków z YR :)
OdpowiedzUsuńTo moje pierwsze, bliższe spotkanie z YR, niestety nie zachęca mnie do rozwinięcia tej znajomości :(
UsuńWstyd się przyznać (maniakowi produktów YR) ale ze świątecznej serii nic nie kupiłam :-D Muszę to zmienić!
OdpowiedzUsuńZwłaszcza, że teraz na te zestawy jet duża promocja, chociaż nie wiem, czy są jeszcze dostępne stacjonarnie.
UsuńMam z tej serii krem do rąk. Pachnie bosko :)
OdpowiedzUsuńA ja nawet nie wiedziałam, że w skład tej serii wchodzi krem do rąk.
UsuńYR jakoś mnie nie przekonuje. Dostałam w jakimś mikołajkowo - świątecznym prezencie żel z tej serii, tylko za nic nie pamiętam co to było, coś pomarańczowego z czekoladą. No pachniał, to trzeba mu przyznać :), ale nic ponadto mnie nie poruszyło.
OdpowiedzUsuńU mnie YR też nie wywołuje przyspieszonego bicia serca, nie mogę się do tej firmy przekonać :(
Usuńbądź dalej twarda : jak się dasz wciągnąć w YR promocję to jak sekta Cię wciągną :D ja ledwo im uszlam z jeszcze żywym portfelem :)
OdpowiedzUsuńwydaje mi sie, że ta pistacjowa wersja jest najgorsza z całej czekoladowej serii :)
a czekolada to trudny wbrew pozorom zapach - i zgadzam się srednio to wyszło :)
Twada jestem jak skała, ale tylko dla YR, dla całej reszty jestem niestety "mientka" :P
UsuńMasz rację, że czekolada to trudny zapach, sama sięgam po niego rzadko, ale są takie momenty, że muszę spróbować :)
Przeokropnie kusiła mnie ta seria... teraz się cieszę że dałam sobie z nią spokój.
OdpowiedzUsuńWg mnie w opakowaniu kosmetyki pachniały cudownie, szkoda, że później to piękna ulatniało się bezpowrotnie :(
UsuńZraziłam się do czekoladowych kosmetyków, żaden nie pachniał tak jak trzeba ;) A ten zestawik mnie kusił mocno...dobrze, że nie skusił.
OdpowiedzUsuńMiałam kilka czekoladowych kosmetyków i faktycznie nie pachniały tak jak powinny, jedyny kosmetyk czekoladowy, który pachniał najpiękniejszą czekoladą to była ochronna pomadka Avonu, ale to było ze 20 lat temu jak ją miałam, ale zapach pamiętam do dziś.
UsuńU mnie chloru ani nic w tym stylu nie było czuć - jak dla mnie zapach cudny, w kontakcie z wodą raczej się ulatniał ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam Twoją recenzję i dochodzę do wniosku, że to naprawdę wina wody, niestety ta, która leci z moich kranów jest wstrętna :(
UsuńA mnie interesuje pomadka ochronna - mam nadzieję, że dasz znać jak się spisuje. :)
OdpowiedzUsuńDla Ciebie wszystko :)
UsuńJa nawet nie mialam okazji ich powąchać ale wiele osób zachwala więc musza być to fajne kosmetyki.
OdpowiedzUsuńAkurat u mnie sprawdziły się tak sobie ;(
Usuń