niedziela, 22 grudnia 2013

Yankee Candle - Runda 1 - Salted Caramel

Hej!

Wpadam do Was w wolnej chwili między robieniem ostatnich zakupów a przygotowywaniem smakołyków na świąteczny stół. Tłumy w centrach handlowych przerażają, widać, ile osób świąteczne sprawunki zostawiło no ostatnią chwilę. Na szczęście prezenty miałam kupione już dawno temu, tak naprawdę musiałam kupić tylko torby na prezenty, w tym roku się zbuntowałam i stwierdziłam, że nie będę zawijać upominków w papier, po prostu mi się nie chce, a torebki wybrałam ładne, więc pod choinką będzie tak i tak kolorowo :)

Ale przechodzę już do głównego bohatera dzisiejszej notki, do solonego karmelu ze stajni Yankee Candle :) Skusiłam się na sampler tego zapachu, głównie z racji tego, że podobno świece są mniej intensywne niż woski, jestem typem migrenowca i zapachy potrafią przyprawiać mnie o ból głowy. Jako że jestem miłośniczką wszelkich "apetycznych" zapachów, swoją przygodę z YC postanowiłam rozpocząć właśnie od Salted Caramel, który urzekł mnie dużą dozą słodyczy przełamaną lekką, słono-paloną nutą.


Zapaliłam sampler, po kilkunastu minutach w pokoju zaczął unosić się słodki, wręcz obezwładniający zapach karmelu. Dopiero po chwili do karmelu dołączył przypalony cukier. Kilka minut później pojawiła się sól. Jest dobrze, pomyślałam, słodko, otulająco, ciepło i przyjemnie. Buzia mi się cieszy, zapach coraz śmielej sobie poczyna, rozwijając swoją moc i wypełniając całe mieszkanie zapachem. I tu bajka się kończy, czym dłużej palę świecę tym bardziej zapach staje się ciężki, przytłacza, obezwładnia, przyprawia mnie o silny ból głowy. Czym prędzej gaszę sampler, ale zapach jest tak mocny, że jeszcze długo utrzymuje się w mieszkaniu. Przez kilka dni odrzuca mnie na samo wspomnienie tego zapachu. Daję sobie czas. Ponowną szansę daję Salted Caramel kilka tygodni później. Drugie rozpalenie przebiega nieco łagodniej, chociaż zapach zachowuje się tak samo jak poprzednio ból głowy nie nadchodzi. Zachęcona takim obrotem sprawy rozpalam sampler ponownie następnego dnia. Niestety, ledwo zapach zaczął rozchodzić się po pomieszczeniu, bez uprzedzenia okrutnie rozbolała mnie głowa. Mimo najszczerszych chęci zapach okazał się dla mnie za ciężki, przytłaczający i z nieukrywanym żalem się z nim rozstałam.

Niemniej jednak to dopiero mój początek przygody ze świecami YC i mimo trochę nieudanego debiutu, mam już mały zapas kolejnych zapachów :) Z Salted Caramel kupiłam również Summer Scoop, który pozostawiam sobie na wiosnę. Niedawno za to przywędrowały do mnie Merry Marshmallow (dzisiaj ją rozpaliłam, jest słodziutko, oj i to nawet bardzo), Vanilla Cupcake i mały słoik Snowflake Cookie (niestety nie było samplera tego zapachu).


Znacie Salted Caramel? Co o nim myślicie? Widziałyście już nową kolekcję Q1 na 2014 r.?

19 komentarzy:

  1. Salted Carmel skojarzył mi się z smakowym popcornem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to bardzo słodkim popcornem, ale tak, faktycznie, jak teraz sobie myślę, to faktycznie jest to smakowy popcorn :D

      Usuń
  2. Szkoda, że SC tak źle na Ciebie działa ;/ ja go uwielbiam ale fakt, że jest jednym z najcięższych zapachów YC. MM i SC uwielbiam .. zresztą VC też ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednym słowem zaczęłam z wysokiego C :) Dzisiaj paliłam MM i przypadł mi do gustu, nie jest taki ciężki :)

      Usuń
  3. A ja z kolei uwielbiam slony karmel :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bywam wrażliwa na zapachy i pewnie słony karmel okazał się dla mnie po prostu za ciężki, ale nie można odmówić tego, że jest naprawdę ładnym zapachem :)

      Usuń
  4. Też miałam z nim problemy. Głowa mnie nie bolała, ale jak Mama weszła do domu to od razu zapytała co tak śmierdzi ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. śliczności cały czas mam na nie ochotę

    OdpowiedzUsuń
  6. Żaden z tych zapachów nie gościł jeszcze u mnie ale zdecydowanie wolę te bardziej świeże lub owocowe..

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam wosk i nie polubiliśmy się. Myślalam, że będzie mi pasował bo lubię słono-słodkie połączenia, ale dla mnie Salted Caramel jest zbyt słony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jednak bardziej wyczuwam w nim słodycz, chociaż ta właśnie ta słona nuta jest w nim najfajniejsza, gdyby nie ona, ta słodycz chyba by zabijała :P

      Usuń
  8. ale jak to tak bez papieru?? ładne opakowanie dla mnie jest ważniejsze niż zawartość :) bo to w opakowanie wkłada się tyyyyyyle serducha :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem Kochana, przez lata pakowałam misternie w papier, wiązałam cuda wianki z wstążek, ale w tym roku zwyciężył pragmatyzm i czyste lenistwo, będą torebki :) W ich wybór też włożyłam dużo serducha, naprawdę :)

      Usuń
    2. powiedzmy, że niech będzie :D ale za rok proszę się poprawić :D

      Usuń
  9. Ten karmelowy zapaszek lubię, ale Vanilla Cupcake i Snowflake Cookie u mnie doprowadzały do znużenia.

    OdpowiedzUsuń
  10. vanilla cupcake jest świetna!

    OdpowiedzUsuń
  11. Mnie ten carmel nie podszedł ;-)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za Wasze komentarze, każdy czytam, z każdego się cieszę i każdy kolejny to dla mnie motywacja do dalszego blogowania :)