Powracam do tematu marki Misslyn. Pokazywałam Wam już zapowiedzi wiosennej kolekcji oraz swatche pochądzącego z niej różu. Dzisiaj przyszedł czas na prezentację kolejnych gadżetów marki. Misslyn bardzo się stara, aby w każdej sezonowej kolekcji znalazł się produkt, który swym wyglądem przyciągnie nasz wzrok i zmusi do zakupu. Ja niestety jestem na tego typu zabiegi bardzo podatna, uwielbiam ciekawe tłoczenia, wzory, opakowania, etc. Dlatego w swoich przepastnych zbiorach kosmetycznych posiadam już kilka gadżetów od Misslyn, a ponieważ przy okazji jakość kosmetyków jest świetna, to śmiem twierdzić, że na tych kilku sztukach nie poprzestanę :)
Róż z tegorocznej, wiosennej kolekcji jest już Wam znany, bliżej prezentowałam go tutaj.
Moim skromnym zdaniem, najpiękniejsze cacko pojawiło się w zeszłorocznej, letniej kolekcji - In The Navy. Był to rozświetlacz do oczu, cudownie wytłoczony w kotwicę, pokrytą złoto-miedzianym cieniem. Marynarski charakter podkreślały dodatkowo paski w 4 odcieniach niebieskiego oraz srebra. Wg producenta jest to rozświetlacz do oczu, a tak naprawdę jest to po prostu paletka cieni do powiek. Mimo, że niebieskich cieni używam bardzo, bardzo rzadko, to nie byłam w stanie przejść obok tej piękności obojętnie :)
Z czasem złoty i srebrny cień ścierają się i pozostaje nam paletka 4 niebieskich cieni od jasnego turkusu po marynarski granat. Cienie są miękkie ale nie pylą. Dobrze nabiera się je na pędzel. Najbardziej napigmentowany jest złoty cień, pozostałe są raczej transparentne, ale za to mocno błyszczące. Nie osypują się, ładnie łączą się ze sobą i dobrze się nimi blenduje.
Kolejnym ciekawym produktem okazał się rozświetlacz z jesienne kolekcji - Brit Chic. A jak Brit Chic to kosmetyk wytłoczono w charakterystyczną kratkę jednoznacznie kojarzącą się z marką Burberry :)
Rozświetlacz ma piękny, chłodno-beżowy odcień, na skórze jest w zasadzie transparentny, ale ładnie podkreśla kości policzkowe subtelnym blaskiem, pięknie rozprasza światło i skóra wygląda gładko i promiennie. Ciemne paseczki z czasem się ścierają, ale są świetne do konturowania buzi, dobrze się rozcierają, nie ma mowy o brązowych plamach. Kosmetyk jest miękki, zdarza mu się pylić, dobrze nabiera się na pędzel.
Jego transparentność okazała się problemem przy próbie zrobienia swatchy, za nic w świecie nie chciał się ujawnić, dlatego musicie mi wybaczyć, uszanowałam jego nieśmiałość i w tym przypadku swatchy nie będzie :(
Wszystkie kosmetyki zamknięte są w prostych, plastikowych opakowaniach. Puzderka są ciężkie i solidne, zatrzaski mocno trzymają, dlatego nie musimy się obawiać, że niespodziewanie otworzą nam się w kosmetyczce.
A jak to wygląda u Was? Bardziej zwracacie uwagę na takie właściwości kosmetyków jak pigmentacja, trwałość, skład czy czasem zdarza się Wam popełnić zakup kosmetyku tylko dlatego, że pięknie wyglądał?
Pozdrawiam serdecznie!
Ach jakie cuda!
OdpowiedzUsuńJestem sroką na tłoczenia :) Jak widzę takie cacuszka od razu świeca mi się oczy i wyciągają łapki :D
cudenka :)
OdpowiedzUsuńŚliczne te kosmetyki!
OdpowiedzUsuń