Cześć!
Wraz z nadejściem września naszła mnie ochota na pomalowanie pazurów lakierem w ciemnym, intensywnym kolorze. Moje myśli od razu powędrowały w rejony błękitów, kobaltów, granatów, czyli tam, gdzie jeszcze nie miały okazji bywać za często, ponieważ do tej pory jedynym odcieniem niebieskiego jaki tolerowałam na swoich dłoniach był jasny, pastelowy błękit. Ale jak mówi wyświechtane już mocno powiedzenie, kobieta zmienną jest i właśnie teraz przyszła pora na zmianę moich upodobań co do kolorów goszczących na moich pazurach. Ponieważ moja kolekcja jest uboga w granaty, zaczęłam szukać kobaltu idealnego i tu z pomocą przyszła mi koleżanka (Marta, dziękuję :*) podsuwając mi małą, niepozorną butelczynę, zawierającą obiekt mego pożądania. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia! Moje Drogie, przedstawiam lakier Sinsay nr 57 X Indygo!
Marka Sinsay to nowość na polskim rynku, jest to sieć sklepów z odzieżą, dodatkami i kosmetykami adresowanymi do nastolatek. Cena lakieru to 5,99, jednym słowem szał ciał i uprzęży, żal nie wypróbować :)
Od razu zaznaczę, że nie spodobał mi się pędzelek w jaki "wyposażono" lakier - mały, krótki i wąski, nie wiem jak Wy, ale ja takimi nie umiem się posługiwać. W związku z tym odstawiłam pędzelek na bok, a do malowania użyłam pędzelka z jednego z lakierów L'Oreal Color Rich, czyli bliźniaka tych essiakowych. Przy jego użyciu lakier nakładał się równo, nie smużył i nie zbąbelkował. Wysechł szybko na lekki mat, dla szklistego efektu przykryłam go jedną warstwą Insta-Dry Sally Hansen.
Kolor jest absolutnie zachwycający, to piękny, głęboki, atramentowy kobalt o żelkowym wykończeniu. Na zdjęciach widzicie dwie warstwy, mam mocno skrócone paznokcie, więc prawie nie widać końcówek, ale dla tych z Was, które mają dłuższe paznokcie, dwie warstwy mogą okazać się niewystarczające, chyba, że nie przeszkadzają Wam prześwitujące końcówki.
Ja jestem tym kolorem oczarowana i na pewno zagości na moich dłoniach jeszcze nie raz. A jak Wam się podoba?
PS. Wybaczcie moją nieobecność na moim i Waszych blogach w ostatnich dniach, ale dopadła mnie jakaś niemoc twórcza i ogólnie omijałam komputer szerokim łukiem. Postaram się nadrobić zaległości jak najszybciej :)
przepiękny kolor! od razu przychodzi mi na myśl kontrastujący z nim, biały śnieg :)
OdpowiedzUsuńZ białym lakierem np. na serdecznym paluchu wyglądałby świetnie :)
Usuńtaki dziwny na końcach jest albo mam zakurzony monitor :)
OdpowiedzUsuńtak czy siak niebieskości lubie ! :)
As, to nie kurz na monitorze, a moje końcówki :)
UsuńKolorek, faktycznie, niczego sobie :)
OdpowiedzUsuńbardzo łądnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńŚliczny kolorek ;)
OdpowiedzUsuńpiękny :)
OdpowiedzUsuńświetnie wygląda! taki żelkowy mi się wydaje :)
OdpowiedzUsuńBo z niego taki trochę ukryty żelek jest :)
Usuńwygląda jak po zabiegu hybrydem,podoba mi się ale kolor nie dla mnie...:)
OdpowiedzUsuńsuper blog,ciekawe recenzje z pewnością będe zaglądać częściej..obserwuję!:)
Oj tak, chociaż ten blask to zasługa Insta-Dry Sally Hansena, ale połysk ma niesamowity.
UsuńDziękuję za miłe słowa :)
Naprawdę ładny kolor i za tą cenę niezłe krycie. Szkoda tylko, że ten pędzelek jest do kitu.
OdpowiedzUsuńCiekawe posty piszesz, więc będę cię bacznie obserwować :D
Pędzelek nie z mojej bajki, ale od czego jest kobieca pomysłowość :D
UsuńCieszę się, że Ci się u mnie podoba :)
Uwielbiam kolor indygo :-)
OdpowiedzUsuńJa go właśnie polubiłam :)
UsuńBardzo ładny odcień i świetne wykończenie!
OdpowiedzUsuńI to wszystko za niewielkie pieniądze. Wygląda lepiej, niż nie jeden lakier za kilkadziesiąt złotych :)
UsuńPiękny głęboki odcień :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie tę głębię lubię w nim najbardziej :)
Usuńlubię takie kolory! :D
OdpowiedzUsuńCuuuudo!
OdpowiedzUsuńCudniasty !! mam podobny kolor z Anny i uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńKolorek bardzo ładny.
OdpowiedzUsuń