1. OPI Natural Nail Base Coat,
2. PAESE Akrylowy Utwardzacz do Paznokci,
3. ESSENCE Nail Art Express Dry Drops.
OPI Natural Nail Base Coat (poj. 15 ml) - baza, którą stosuję już od kilku lat, mój pierwszy zakup OPI. Zdradziłam ją tylko raz (na krótko) z Sally Hansen Double Duty i szybciutko do niej wracałam. Dla mnie jest niezastąpiona. Wg producenta jest to baza z formułą przedłużającą trwałość manicure, zapobiega odbarwieniom naturalnych paznokci i zwiększa przyczepność lakieru do paznokci. I taka jest naprawdę, lakier na nią nałożony jest w zasadzie nie do zdarcia, odkąd jej używam ani razu nie miałam odbarwionej płytki, a często używam czerwieni lub bardzo ciemnych kolorów. Po zmyciu paznokcie są bielusieńkie. Baza po nałożeniu daje fajny pół matowy efekt, płytka paznokcia wygląda bardzo zdrowo, może to też dzięki lekko różowemu zabarwieniu preparatu. Jestem w połowie już drugiej buteleczki i wiem na pewno, że będzie trzecia, ale to za czas jakiś bo baza jest bardzo wydajna - tę buteleczkę mam już grubo ponad rok. Wady? Tylko jedna - cena, ale wydajność i skuteczność niewątpliwie ją rekompensują.
PAESE Akrylowy Utwardzacz do Paznokci - to produkt po prostu genialny, do którego podchodziłam jak przysłowiowy pies do jeża i sama nie wiem czemu? No cóż ... czasem tak mam, ale bardzo się cieszę, że go wypróbowałam. Nie zamieniłabym go na żaden inny. Moim problemem jest bardzo miękka płytka paznokcia, która wygina się na wszystkie strony. Wiadomo, lakier nie guma, nie rozciąga się i na końcówkach oraz po bokach już po jednym dniu od malowania na lakierze pojawiały się pęknięcia. Wiadomo jak to się kończyło, odpryskami :( Do tego nie mogłam nosić pastelowych lakierów ponieważ pęknięcia były widoczne i moje paznokcie wyglądały jak przykurzone, mało estetyczny widok. I wtedy z pomocą przyszła mi Mama usilnie namawiając do zastosowania utwardzacza Paese. I stał się cud! Nic nie pęka, nic nie odpryskuje, wszystko pięknie się błyszczy i wreszcie mam mani o jakim zawsze marzyłam. Witajcie pastele! Naprawdę trzyma lakier w ryzach. Mojej Mamie zdarza się nosić mani nawet dwa tygodnie (!!), a paznokcie wyglądają jakby były malowane dzień wcześniej. U mnie 7 dni max z racji na miękkie pazurki. Wady? Dwie. Dostępność: pojawia się i znika, zawsze kupuję kilka buteleczek na zapas oraz trochę długo schnie, ale ten problem rozwiązuje następny prezentowany preparat. Produkt otrzymał tytuł Doskonałości Roku Towjego Stylu 2010.
ESSENCE Nail Art Express Dry Drops - kropelki wysuszające. Tańszy (co absolutnie nie znaczy gorszy) zamiennik kropelek Inglota. Tak naprawdę nie widzę między Essence a Inglotem żadnej różnicy w jakości, w cenie owszem :) Wg opisu, kropelki wysuszają lakier w 60 sekund, i należy zastosować 1-2 kropelki na paznokieć na świeżo pomalowany lakier. Ja czekam 5 minut i "kropelkuję", potem dla pewności siedzę jeszcze z 10 minut i przystępuję do jakiejkolwiek czynności bez większych obaw, że lakier się uszkodzi. Produkt genialny w swej prostocie, dodatkowo bardzo podoba mi się forma aplikacji, pipetka jest wygodna, poręczna. Co tu dużo ukrywać, rewelacyjny preparat, w szczególności do osób, które paznokcie malują w niedzielę wieczorem :D Używałyście lub używacie, któryś z opisanych produktów? A może macie już swoje hity?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Serdecznie dziękuję za Wasze komentarze, każdy czytam, z każdego się cieszę i każdy kolejny to dla mnie motywacja do dalszego blogowania :)