poniedziałek, 17 grudnia 2012

Przedświąteczne mani w odcieniach niebieskiego (Chanel 555 Blue Boy + Essence 125 Absolutely blue + Golden Rose Jolly Jewels 115)

Witam w pierwszym dniu ostatniego przedświątecznego tygodnia. Jak tam prezenty? Kupione już wszystkie, czy jeszcze polujecie na okazje w sklepach? Ja się nieskromnie przyznam, że od dwóch tygodni mam kupione prezenty, niektóre lądowały już w skrytkach pod koniec października :) Tak, wiem, że to szaleństwo, ale w tym roku postawiłam na święty spokój. Przede mną jeszcze tylko pakowanie, ale dla mnie to akurat najprzyjemniejszy etap.

Ale wracając do głównego tematu, mam dzisiaj dla Was kilka zdjęć mojego przedświątecznego lakierowego "szaleństwa". Miałam w planach coś typowo świątecznego, ale w ostateczności stanęło na dwóch odcieniach niebieskiego okraszonych brokatowymi błyskotkami. Oto wspomnieni w tytule, dzisiejsi bohaterowie:

Chanelka to moje wakacyjne szaleństwo. Kolor 555 o wdzięcznej nazwie Blue Boy pochodzi z tegorocznej kolekcji Les Jeans de Chanel. Jak tylko zobaczyłam go na zdjęciach promocyjnych to się rozchorowałam i tak długo dreptałam do Sephory, aż w końcu wydreptałam super promocję, która nie zrujnowała mojego portfela i zmniejszyła nieco wyrzuty sumienia związane z tą niebywałą rozrzutnością. Na szczęście lakier broni się swoją jakością. Konsystencja jest rzadka, ale nie rozlewa się po skórkach, pierwsza warstwa jest lekko transparentna, bez smug, druga daje pełne krycie i piękny szklisty połysk, który uwielbiam. Jedyna wada (poza ceną) to pędzelek, jak na moje standardy jest stanowczo za cienki, ale całkiem zgrabnie się nim maluje, niemniej jednak jestem zagorzałą zwolenniczką szerokich pędzelków, więc ten mnie nie zachwyca.

Essence z kolei to mój ukochany odcień błękitu.Jest po prostu cudowny. Chłodny, kremowy idelanie komponuje się z odcieniem mojej skóry. Cukierkowy błękit idelany na lato i na zimę. Kolor cud, miód, orzeszki :) Co do jakości to jak najbardziej w porządku, też jest wodnisty, ale nieźle się nakłada, pierwsza warstwa trochę smuży, ale druga to idelane krycie. Pędzelek fajny, szeroki, tylko trafił mi się taki krzywo przycięty. Wykończenie kremowe, ale ze szklistym połyskiem.

O Jolly Jewels już pisałam w dwóch postach, więc nie będę w tym przypadku wdawać się w szczegóły. Dodam tylko, że baza lekko rozbieliła essenciaka :)

A oto efekt końcowy:


I jak Wam się podoba?

Pozdrawiam :)

PS. Musicie mi wybaczyć nie do końca najlepszą jakość zdjęć. Wracam do domu późno i tylko wieczorem mogę cyknąć dla Was fotki, sztuczne światło niestety nie daje takiego efektu jaki bym chciała :(

3 komentarze:

  1. uwielbiam takie atramentowe odcienie. są dla mnie bardziej mroźne i zimowe niż błękity. mani wygląda pięknie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Ja do wszelkich niebieskości na pazurkach dopiero dojrzewam :)

      Usuń
  2. ten kolor Chanel jest prześliczny, ciemny ale bardzo elegancji!

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za Wasze komentarze, każdy czytam, z każdego się cieszę i każdy kolejny to dla mnie motywacja do dalszego blogowania :)