sobota, 26 stycznia 2013

Dmuchawce, latawce, wiatr...

Słowa tej popularnej polskiej piosenki od razu przyszły mi na myśl kiedy kilka miesięcy temu, kiedy w Sephorze zobaczyłam zestaw firmy Benefit o wdzięcznej nazwie Feelin' Dandy. Błyszczał, mrugał, zachęcał, a ponieważ na tego tupu kuszenia nie jestem odporna i od dawna szykowałam się do wypróbowania któregoś z legendarnych już róży Benefitu, to niestety (a raczej stety) uległam :) Feelin' Dandy zasilił szeregi mojej kolorówki.

Kilka słów o marce: firma kosmetyczna Benefit została założona przez dwie siostry bliźniaczki Jean Danielson i Jane Blackford, które w 1976 roku w San Francisco otworzyły pierwszy firmowy salon. Na początku firma nosiła nazwę The Face Place, która w 1990 r. została zmieniona na Benefit Cosmetics. Od 1999 r. marka należy do koncern LVMH. W Europie Benefit dostępny jest w sieci perfumerii Sephora.

Czym jest Feelin' Dandy? To zestaw czterech miniaturowych kosmetyków:
- PosieTint (stain do ust i policzków),
-HighBeam (rozświetlacz - legendarna "top modelka w płynie"),
-róż Dandelion,
-błyszczyk Dandelion. (Dandelion w jęz. angielskim to dmuchawiec :D),
zamkniętych w bardzo ładnym praktycznym pudełku typowym dla Benefitu. Na klapce zamykanej na magnes jest duże lusterko oraz książeczka ze wskazówkami jak wykonać idealny makijaż. Wszystkie kosmetyki przykryte są ochronną folią.


PosieTint to stain do ust i policzków w kolorze intensywnego, cukierkowego różu, który po roztarciu daje jednak delikatny efekt lekko zaróżowionych policzków/ust. Po nałożeniu pędzelkiem trzeba go naprawdę szybko rozetrzeć, ponieważ na skórze mogą zostać różowe plamki. Ma rzadką, lekko wodnistą konsystencję, jest bardzo wydajny.

HighBeam to rozświetlacz o pięknym szampańskim kolorze. Ma gęstszą konsystencję niż PosieTint, dobrze się go nakłada, delikatne muśnięcie na szczytach kości policzkowych daje ładne, zdrowie rozświetlenie, efekt glow by J.Lo murowany, chociaż wyżej wspomnianej w rozświetlaniu policzków chyba nikt nie pobije. Wracając do tematu, HighBeam używam też pod łuk brwiowy, fajnie "otwiera" oko i odświeża spojrzenie. Nic dziwnego, że nazywany jest "top modelką w płynie" :D Produkt naprawdę godny polecenia.

 
 
 


Róż Dandelion ma bardzo delikatny kolor jasnego przybrudzonego różu z drobinkami, które na skórze są niewidoczne, ładnie rozświetla i definiuje policzki, ale kto spodziewa się mocniejszego podkreślenia może się rozczarować, Dandelion daje w zasadzie tylko satynową poświatę koloru. Róż jest mocno zmielony, miękki, nie pyli, dobrze nabiera się na pędzel. Utrzymuje się na buzi ok 8h. W zestawie dołączony jest pędzelek, ponieważ na mój pędzel do różu nie narzekam, z tego nie skorzystałam.

Błyszczyk Dandelion ma ciepły różowo-beżowy kolor ze złocistym delikatnym shimmerem. Na ustach jest prawie niewidoczny, lekko podbija ich naturalny kolor. Konsystencja jest delikatna, w sam raz, nie skleja ust. Idealny na codzień.

 
 


 Czy jestem zadowolona z Feelin' Dandy? Tak, zdecydowanie tak. Powodów jest kilka. Przede wszystkim cena, normalnie kosztuje 129 zł (ja dorwałam go za niecałe 100 na promocji w Sephorze), a normalnie pełnowymiarowy róż kosztuje około 140 zł, tak więc tutaj za cenę mniejszą niż pojedynczy kosmetyk mamy ich aż 4. Biorąc pod uwagę ich wydajność starczą mi naprawdę na długo. Ponadto cały zestaw pozwala mi stworzyć ładny, naturalny i dziewczęcy makijaż. Opakowanie jest małe i poręczne idealne na podróż :) Wkładkę z kosmetykami można wyjąć i mamy pudełko na drobiazgi :)

Benefit... lubicie, nienawidzicie czy po prostu Was nie rusza? Chętnie poczytam Wasze opinie o tej marce :)

Trzymajcie się ciepło!

5 komentarzy:

  1. Skusiłam się ostatnio na kilka produktów. I mam wrażenie, że prasowane róże są trochę przereklamowane. Nie są złe, ale trochę za dużo krzyku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do Benefitu podchodziłam naprawdę bardzo długo. Nie oszukujmy się, że ceny są bardzo wysokie i mimo pochlebnych opinii bałam się, że u mnie te produkty się nie sprawdzą. Dlatego bardzo się ucieszyłam jak zobaczyłam tę paletkę, za jednym zamachem zgarnęłam 4 produkty i sprawdziły się bardzo dobrze :) Teraz choruję na Bella Bambę i Fine One One.

      Usuń
  2. Świetnie, że można kupić takie miniaturkowe zestawy w cenie niższej niż jeden pełnowymiarowy kosmetyk :)
    Wyglądają cudnie, lubie takie delikane pastele.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też bym się nie oparła takiemu zestawowi :-)Ciekawi mnie zwłaszcza ten PosieTint. Nigdy nie miałam różu w takiej formule,ciekawe jakby się sprawdził :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. High Beam i Posie Tint są na mojej wishlist, ale Benefit ma trochę ceny zaporowe i tak jakoś ciągle jest coś innego do kupienia i szkoda mi na to kasy ;)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za Wasze komentarze, każdy czytam, z każdego się cieszę i każdy kolejny to dla mnie motywacja do dalszego blogowania :)