Cześć!
Szał sylwestrowej nocy minął, bawiłam się całkiem przyjemnie, podobnie jak w zeszłym roku na sali kinowej, oglądając trzy bardzo dobre filmy: Nietykalni (uśmiałam się do łez), Hobbit - Niezwykła Podróż (fajnie było wrócić do Śródziemia) i Skyfall (agenta 007 nikomu przedstawiać nie trzeba). O ile przywitanie nowego roku było radosne, o tyle jego dwa pierwsze upłynęły pod znakiem walki z obezwładniającym bólem głowy, który nie był spowodowany nadmiernym spożyciem napojów wyskokowych, tylko po prostu: ten model tak ma, wada fabryczna :D Ale dziś już jakoś się trzymam i postanowiłam wyprodukować niniejszą notkę. Będzie to post jakich wiele ostatnio na blogach, czyli post podsumowujący rok ubiegły, zarówno kosmetycznie i niekosmetycznie. Plan był taki, że w każdej kategorii przedstawię po 3 ulubieńców, ale czasami wybór był tak trudny, że w rezultacie nie trzymałam się pierwotnego założenia i czasami jest jeden, dwóch a czasami pięciu :). Jeśli chodzi o kosmetyczne hity, to tylko je wymieniłam, ponieważ recenzje planuję powstawiać osobno.To co? Zaczynamy?
Kategoria: FILM
1. Dziewczyna z Tatuażem + szwedzka Trylogia Millenium - wersja szwedzka jest kapitalna, Noomi Rapace jako Lisbeth jest po prostu genialna, do tego charakterystyczny klimat filmów skandynawskich - surowy, naturalny i do tego Sztokholm w całej swej pięknej okazałości, jedyną, ale dość istotną wadą jest wg mnie obsada, Mikael i Erica obsadzeni są fatalnie, za obsadę cenię za to wersję amerykańską, Daniel Craig jest idealnym Blomkvistem, Robin Wrigt idealną Ericą, Rooney Mara całkiem fajną Saladner. Mimo to, ciężko byłoby mi wybrać, która wersja jest lepsza.
2. Nietykalni - przepiękny, ciepły, uroczy i zabawny film. Ku pokrzepieniu serc :)3. Skyfall - zawsze twierdziłam, że do kina idę po to żeby się dobrze bawić, żeby dostać solidną porcję rozrywki i tak właśnie było w tym przypadku, świetny film o agencie 007, gadżety, piękne kobiety, szalony czarny charakter, stara szkocka posiadłość i Daniel Craig w idealnie skrojonych garniturach od Toma Forda. Czego chcieć więcej?
4. Prometeusz - tu miałam największy problem, nie mogłam się doczekać kiedy Prometeusza trafi do kin, premiera przesunięta w stosunku do światowej o dwa m-ce tylko potęgowała to podniecenie, kiedy w końcu zobaczyłam napisy końcowe miałam mieszane uczucia, technicznie film doskonały, fabularnie już niekoniecznie, chciałam odpowiedzi dot. Obcego, dostałam jeszcze więcej pytań, ale obejrzałam film po raz drugi, wszystko sobie poukładałam i film nabrał w końcu sensu i tak, podobał mi się bardzo, dlatego postanowiłam go umieścić w tym zestawieniu.
1. Trylogia Millenium (Stieg Larsson) - skoro jest film to muszą być i książki. Świetny kryminał z fantastycznie zawiązaną intrygą, pogmatwaną, ale na końcu dostajemy odpowiedzi na wszystkie pytania. Dla mnie największą zaletą całej trylogii są pełnokrwiste postaci. Dawno nie czytałam książki z tak dobrze nakreślonymi bohaterami.
2. Dom na Plaży (Sarah Jio) - piękna historia miłosna, której początek sięga czasów II Wojny Światowej. Historia pielęgniarki i żołnierza, których połączyło uczucie w najmniej odpowiednich do tego warunkach, rozdzieliła ich wojna i ludzie, których mieli za przyjaciół. Sprawnie napisana powieść, z klimatem, kibicujemy dwójce głównych bohaterów od początku do końca. Miła lektura na wieczór z lampką wina.
3. Marylin. Żyć i umrzeć z miłości (Signorini Alfonso) - zbeletryzowana biografia największej seksbomby wszechczasów. Biografia dość powierzchowna, ale za to dostajemy obraz zagubionej kobiety, która nigdy nie doświadczyła miłości, która chciała ją otrzymać, ale nie potrafiła jej ani brać ani dać. Kobiety walczącej z demonami dzieciństwa, która niemalże od poczęcia była skazana na szaleństwo i przedwczesną śmierć. Mną ta książka wstrząsneła, płakałam jak bóbr kiedy ją kończyłam. Czym prędzej leciałam do księgarni bo pełną biografię Marylin. Osobiście gorąco polecam tę książkę. 1. Lana Del Rey - Born to Die - zakup wielce przypadkowy, spowodowany jakimś dziwnym impulsem, ale o dziwo jej piosenki bardzo przypadły mi do gustu, melancholijne, smutne z charakterystycznym głosem Lany, raz mrocznym raz wręcz dziecinnie słodkim. Dla mnie bomba. A że usta napompowane, że sztuczny produkt? Mnie to nie rusza, liczy się muzyka. Chciałabym pójść na koncert, ale bilety już wyprzedane, poza tym ze względów zdrowotnych, koncerty w moim przypadku nie wchodzą w grę.
1. Seria L'Oreal Nutri-Gold Light & Silky (krem na dzień i krem na noc) + krem pod oczy L'Oreal Nutri Gold.
2. L`Oreal Professionnel Mythic Oil Milk - mleczna odżywka w mgiełce do włosów cienkich i normalnych.
3. Timotei with Jericho Rose - szampon do włosów "Głęboki brąz".
Kategoria: MAKIJAŻ
1. Tusz do rzęs Pupa Vamp Mascara.
2. Pomadka do ust L'Oreal Rouge Caresse.3. Róż do policzków - tak ogólnie, ponieważ dopiero w tym roku odkryłam zalety tego kosmetyku. Na razie hit mam jeden: Artdeco Glam Deluxe Blusher. Zdjęcia i recenzja: TUTAJ.
Kategoria: LAKIERY DO PAZNOKCI
1. Pupa Holographic Nail Polish - holograficzne lakiery do paznokci.
2. L`Oreal Color Riche Vernis.Recenzję, którego z powyższych mazideł chcielibyście zobaczyć w pierwszej kolejności?
Poza tym rok 2012 mogę zaliczyć do tych w miarę udanych, bywało ciężko, ale też wydarzyło się kilka fajnych rzeczy: założyłam bloga, zobaczyłam Pragę oraz Karlowe Wary i to te ostatnie, nie Praga, zauroczyły mnie najbardziej. Poza tym pożegnałam ukochane zwierzątko i przywitałam nowe, największego pieszczocha wśród chomików - Pazurka.
PRAGA:
KARLOWE WARY:
I pokażę Wam jeszcze moje kochane 50 gram szczęścia:
Postanowień noworocznych nie robię, ponieważ nigdy ich nie dotrzymuję. Natomiast mam kilka marzeń, które przy odrobinie szczęścia i determinacji powinno udać się zrealizować.
Jeśli dotarliście do tego miejsca, to jestem pełna podziwu i dziękuję, że przeczytaliście wszystko, wyszła mi dzisiaj baaardzo długa notka :) Podsumowania mają niestety to do siebie, że nie mogą być krótkie. :)
A jak Wasza noc sylwestrowa i pierwsze dni nowego roku?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Serdecznie dziękuję za Wasze komentarze, każdy czytam, z każdego się cieszę i każdy kolejny to dla mnie motywacja do dalszego blogowania :)