niedziela, 27 stycznia 2013

Styczniowe nowości, czyli co nowego mam w kuferku

Witam Was ciepło w to mroźne  południe. Za oknem biało, zimno, ale słońce śmiało już sobie poczyna i bez większych oporów przedarło się przez ciężkie chmurzyska. Dzisiaj mam dla Was kilka nowości, które zasiliły mój zbiór w ciągu ostatniego miesiąca . Traf chciał, że były to także nowości, które dopiero co pojawiły się na drogeryjnych półkach.

1. Bourjois, Fond de Teint BB Cream 8en1 - podkład w kompakcie 8 w 1, nr 21 Vanilla,
2. Rimmel, Lip Lacquer Apocalips - lakier (?) do ust, nr 201 Solstice,
3. Sephora, Nail Patch Art, nr A23 Crackle Pop


Na razie podkładu Bourjois użyłam raz i póki co, był to pierwszy i ostatni raz. Nie chodzi o to, że jest on zły, bo nie jest, ma delikatną konsystencję, ładny zapach, kolor jest idealny i krycie też całkiem przyzwoite. Problemem tym razem okazała się moja cera, zmaltretowana mrozami i klimatyzacją, wysuszona do granic możliwości i podkład niestety podkreślił tę suchość niemiłosiernie. Testy muszę przesunąć do momentu aż cera wróci do normalnego stanu, wtedy dam mu drugą szansę.

Rimmel Apocalips to, niestety, chyba moje największe kosmetyczne rozczarowanie ostatnich miesięcy. Pierwszy powód? Paleta barw, do wyboru mamy chyba z osiem kolorów, ale w tym dwa "nudziaki" które są tak jasne, że chyba każda z nas będzie w nich wyglądać jak topielec, pozostałe odcienie są tak żarówiaste, że ciężko wybrać coś odpowiedniego. Jedyny kolor, który nadaje się wg mnie do użytku to zakupiony 201 Solstice - chłodny brudny róż. Kolejny powód? Kiedy widzicie na opakowaniu napis "Lip Lacquer" jakiego efektu byście się spodziewały? Ja spodziewałam się pięknego szklistego połysku. W Apocalips nie ma czegoś takiego. Czym więc jest ten produkt? Po prostu szminką w płynie o całkiem miłej konsystencji, nie powiem, aplikacja jest bardzo przyjemna, ale na ustach mamy tylko satynowy delikatny połysk szminki. Krycie jest dobre, do tego aplikator nabiera odpowiednią ilość kosmetyku do pokrycia całych ust cienką, równą warstwą. Nie spływa. Co do trwałości to się nie wypowiem, trzyma się od nałożenia do śniadania bez większych ubytków (czyli jakieś 1,5 h), po posiłku znika całkowicie. W sumie nie jest to zły kosmetyk, ale opis wprowadza w błąd.

 
 
 
kolor w rzeczywistości jest jaśniejszy, aparat tym razem zamiast ująć kolor, to go dodał :)
I w końcu moje ukochane Nail Patche z Sephory. Mimo, że taki sposób zdobienia paznokci jest czasochłonny i wymaga trochę wprawy, to ja go wprost uwielbiam za niesamowity efekt. Nail Patchy przerobiłam już trochę (wzory: z koronką, w kratkę, w kwiatki, , w kokardki, w panterkę, brokatowe ombre) i poaza Sephorowymi próbowałam też te z Sally Hansen, ale to do tych pierwszych wracam stale i wciąż :) Tym razem skusiłam się na czarną krokodylą skórę na różnokolorowym brokatowym tle, a w nowym katalogu Sephory dojrzałam dwa kolejne wzory, które znając moje nienasycenie i niepohamowane rządze trafią w moje łapki prędzej czy później. Już nie mogę się doczekać, kiedy crackle pop nakleję na moje pazurki (tylko poczekam, aż trochę jeszcze podrosną po ostatnim skróceniu, ponieważ na  długich prezentują się wg mnie najlepiej).
 
Poza ww. nabytkami w moje ręce wpadł też zestaw kosmetyków Korres (Basiu, dziękuję :*). Nie miałam jeszcze okazji wypróbować mazideł tej firmy, dlatego bardzo cieszę się z tego zestawu i póki co cieszę wzrok tymi wspaniałościami i szykuję się do ich testowania. Niestety w Sephorach kosmetyki Korresa są drogie, ale od czego mamy truskawę? W promocji możemy na niej upolować takie cuda za połowę polskiej ceny. Czujecie się skuszone?
Używałyście już coś z pokazanych kosmetyków, może macie chęć coś wypróbować?

5 komentarzy:

  1. Muszę obmacać tester Rimmela. Ja się cieszę, że jest dużo wyrazistych kolorów, bo właśnie takie lubię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mam żadnego z wymienionych przez Ciebie kosmetyków, ale wyglądają wszystkie kusząco :) Zawsze byłam ciekawa tych naklejek do paznokci, ale nigdy nie zdecydowałam się na ich zakup, ale skoro piszesz, że miałaś już kilka opakowań, to na pewno warto, pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa jestem tego BB :) i tego jak sprawdziłby się przy tłustej cerze...

    OdpowiedzUsuń
  4. a gdzie zakupiłaś Apocalips jeśli można wiedzieć ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat sówj egzemplarz kupiłam w osiedlowej apteko-drogerii, ale pierwszą styczność miałam z Apocalips w Super-Pharm.

      Usuń

Serdecznie dziękuję za Wasze komentarze, każdy czytam, z każdego się cieszę i każdy kolejny to dla mnie motywacja do dalszego blogowania :)